CyberPounce

CyberPounce

To chore. Chore i zdecydowanie nieetyczne. Jak można tak cenne dobro, jakim jest komputer, przekazywać na czas nieobecności w domu zwykłym… kotom? Ja rozumiem, że te zwierzęta są tak głupie, że aż niesamowicie kochane, ale żeby robić dla nich gry komputerowe?
Ano-ano. To nie żart. To nie prima aprilis. To nie inwazja kosmitów wyjadających mózgi redaktorom WIG-u (a Bloody jest tylko wyjątkiem nie potwierdzającym reguły).
CyberPounce to uniwersalny rozbawiacz kociaków domowych, takich futrzastych kretynów, których horyzont umysłowy kończy się na misce z kocim ziarnem i codziennej pielęgnacji długaśnego ogona. Sam jestem właścicielem jednego z takich właśnie dziobaków. Przyznam, że pozostawienie go samopas na kilka długich godzin kończy się na ogół obrażaniem i brakiem długodystansowego powitania w progu. Później trzeba przepraszać, głaskać w nieskończoność, tłamsić, miziać, targać za uszy, skrobać pod gardziołkiem. Męczarnia!
CyberPounce ma zapewnić kotu rozrywkę w czasie, gdy nas, jego kochanych właścicieli, nie ma w domu. Przygotowano go na podstawie długich badań i eksperymentów ze zwierzętami w wieku od 1 do 8 lat, przy czym żadne z nich nie ucierpiało, ani nie spłonęło tudzież z(a)ginęło podczas testów. Ich reakcje i zachowania pozwoliły natomiast autorom programu opracować taki zestaw dźwięków, kolorów (milusie kiciusie są wszak daltonistami), kształtów i wzorów, by futrzak dał się wciągnąć w zabawę. Co więcej, zabawa ta pobudzi go do myślenia, a jak wiadomo, zajęcie to jest znacznie bardziej pożyteczne niż kimanie zwiniętym w kłębek. Warto zaznaczyć, że nadzór nad kotem przydatny jest jedynie na początku, kiedy trzeba zbadać reakcje kota na CyberPounce, potem zaś zwierz zabawia się całkowicie sam.
A zatem… cóż to właściwie jest? Ano zestaw inteligentnych screen-saverów, kursorów i scenek animowanych, które poruszają się tak, by sprowokować każdego ścierściucha do działania. Łączna ich liczba przekracza 20 (plus 40 różnych dźwięków), tak więc o znudzenie się materiału żywego nie ma się co obawiać. Obok nieinteraktywnych filmików i losowo poruszających się zwierzątek dostępna będzie też opcja „Cat & mouse”, pozwalająca użytkownikowi pokierować tym, co dzieje się na ekranie monitora. Dzięki temu nowa zabawa na linii Pan Kot – człowiek staje się ciałem i krwią.
Wątpliwości? Owszem, tysiące, lecz większość z nich autorzy rozpędzają na cztery wiatry w obszernym FAQ umieszczonym na ich stronie (patrz tu). A więc: kot owszem, znudzi się po – statystycznie rzecz biorąc – 10 minutach, ale po pewnym czasie znów zainteresuje się programem. Nie zadrapie też monitora, gdyż jego pazurki są jak paznokcie człowieka; potrafią uszkodzić skórę, jednak szkłu nic nie zrobią, choćby nie wiem jak się starały! Cyberpounce wydaje się zatem być więcej niż ciekawostką. Co ważne autorzy przewidują rozbudowę biblioteki screen-saverów, tak aby w przyszłości zbudować całkiem potężne narzędzie do zabawiania się z kotkiem. Ja już jestem pod wrażeniem… choć ciekaw jestem, co powiedziałby na to mój fajfuła. Może walnąłby po prostu miaaau?

Categories: Hobby i Rozrywka

Comments are closed.

Dlaczego warto posta

Gdy dziecko przychodzi na świat, codzienność rodziców diametralnie się zmienia. ...

Tajemnice Pabianic:

Znane z bogatej historii i dziedzictwa kulturowego, Pabianice to jedno ...

SPEED TEST Internetu

Prędkość internetu to kwestia, która odgrywa coraz ważniejszą rolę w ...

Zapomniane granice:

Medycyna i erotyka są dwoma dziedzinami, które wydawać by się ...

Internet radiowy Szp

W dzisiejszych czasach Internet stał się nieodłączną częścią naszego życia. ...